Najnowsze wpisy, strona 3


lut 04 2004 Śmiesznie w górach
Komentarze: 2

Daigva teraz siedzi i ogląda TV po polsku, o snie jej jeszcze nie mowilam, nie wiem czy sens mowic.
Audrona z Kaunas nauczyla sie polskiego od ogladania jakiegos tasiemca na TV_polonia albo na polsacie , nie pamietam tytulu, ale mowila ze to polski film. Egzaminowalam ja troche, hyhy, jak zna polski i zeby az tak dobrz sie nauczyla z samej telewizji? Prawda, znala wczesniej rowniez Rosyjski. Miala ambicje zeby nauczyc sie polskiego i codzinnie siedziec przed TV i ogladac jakis polski serial, ale czy dla serialu czy dla jezyka, nie wiem. Wtedy jeszcze raczej jej nie znalam ,Mowila ale zapomnialam co to za tutul,. Normalnie, wtedy na Litwie z polskich satelitarnych programow ogladalo sie tylko, hyhy, Reksia albo Bolka i Lolka. Ale Daigva, mowila, nie bedzie az tak ambitnie podchodzic do tego jak Audrona tylko ogladala taki sam film juz kiedys i ciekawa ile zrozumie.
Bylysmy 3 dni w Karpaczu. W sobote doszlysmy do nastepnego schroniska za Stawem to zaczy do Strzechy Akademoickiej . Chcialam isc na Sniezke bo jescze nigdy nie bylam na Sniezce, ale z Daigvą nie bylo sensu, nie miala dobrych butow i byla ciagle niewyspana. W niedziele szlysmy w kierunku sniezki szlakiem czerwonym ale okazal sie potem zamkniety. W poniedzialek nie wracalysmy do Wroclawia normalna droga. Zamierzalam przy okazji z Daigvą zahaczyc o Książ, bo jeszczse tam nie bylam. Ale nic z tego , godzine jezdzilam chyba w kolko po Walbrzychu, raz gdzies w gore ,potem w dol , zeby wyjechac w odpowiednim kierunku. ale ostatecznie wyszlo ze dojechalysmy do Dzierżoniowa, nawet nie wiem jakim cudem.Spytalabym sie o droge tylko ciągle wydawalo mi sie ze dobrze jade.. Zatrzymalysmy sie pod sklepem spozyczmym ,w którym nie bylo juz pieczywa. Pani chciala nam sprzedac ciastka. Przed sklepem stało chyba trzech pijaczkow z piwem,(taki typ zawsze chętny do pomocy). Dwoch weszlo za nami do sklepu.Jeden wyraźne podslychiwal o czym gadalam z Daigva. W momencie kiedy po polsku zamawialam w sklepie..Jeden wybąkal do Daigvy: panie to sa chyba żonami. .tego. no .. piłkaża? Wyszlysmy ze sklepu inny do nas : Panie niech sie nie boja , tutaj sie absolutnie nie kradnie samochodow. Taka wyszla wycieczka krajoznawcza, Tylko ze mnie ta jazda tym razem wypompowala z sil. wiec dalam Daigvie auto do prowadzenia, ale wolalam ją kierować potem boczna droga blizej Ślęzy, bo tam jest pusta droga. Po drodze szok..wizualano-atmosferyczny: najpierw oberwanie chmury jak latem, huraganowy wiatr,Drogą płynela prawie rzeka wody. Z samochodu absolutnie prawie nic ni ebylo widac.. Rozpogodzilo sie i kolejne dziwo: tęcza, nie znam sie na zjakwiskach ale w na początku lutego to chyba malo prawdopodobne. MIjamy w oddali Sleze, NIedosc ze ona wyglada jak wulkan, ale pierwszy raz widzialam takie zjawisko: w oklicy bylo jako tako jasno. Ale szczyt Slezy byl przykryty jedna wielka czarną chmura, ale tak gęsta i czarną jak wegiel..Chmura jakby sie tam tworzyla rosla w oczach i sunela w swoim kierunku..zjawisko jak czary-mary ale Sprawialo to niewatpliwie wrazenie dymiacego sie wulkanu.. Chyba to oberwanie teraz tam musialo sie przeniesc i mysle ze od szybko topicego sie sniegu wskutek duzej ilosci cioeplego deszczu utworzyla sie wlasnie taka bardzo czarna mgla, ale nie jestem pewna czy dlatego
.

karoline17 : :
sty 27 2004 Co to byl za sen?
Komentarze: 6

Daigva, moja przyjaciolka od kilku, lat( z jednego podworka powiedziane to za malo) , niedlugo. to znaczy jutro przyjedzie do mnie, I dzisiaj wlasnie mialam bardzo dziwny sen z Daigvą w roli glownej i jescze wieczorem dobrze go pamietam. Tego typu snów jeszcze chyba nigdy nie mialam. NIe bylo w nim emocji strachu tylko ździwienie.. To byl sen chyba calkowitej niemocy. Moze to jakas symbolika. Lezalam na lozku w swoim pokoju ,jakas bardzo mocno otumaniona (chora?) , cos mi bylo, ale nie znalam przyczyny...Mialam nietypowe uczucie swędzenia (nie bolu) z tylu glowy, tuz nad szyja, Nie wiem dokladnie co to bylo, zdawało mi się,że jakies pecherze( nie na zewnatrz tylko w srodku) w miejscu gdzie z tylu konczy sie czaszka (na wysokosci uszu,. W ogole nie czulam ze posiadam glowe. Byc moze mialam goraczke, Daigva, ubrana jakby zamierzała gdzies iść na impreze, ale zamiast, pojawila sie u mnie i chyba juz zrezygnowala z imprezy. Usiadla na lozku obok mnie. Najpierw sprawdzala reka troskliwie stan mojej szyji. W momencie gdy trzymala mnie za tył szyji czulam ze zyje, gdy przestawała trzymać, nie wiem, co czulam. Chcialam jej z podziwu i z radości powiedzieć, ze bardzo sie ciesze, ze w koncu jej sie ulozylo w zyciu, ale nie bylam w stanie tego zrobic., (we snie skądś wiedziałam, ze w koncu ma normalne zycie, bo realnie, nie we snie, caly czas ma ciężko, ale co dokladnie, nie bede teraz pisac). Ona siedząc ciągle przy mnie, tlumaczyla mi i to chyba tylko telepatycznie (nie było rozmowy). To znaczy z jej wzroku zrumialam ze nie wolno mi robic gwaltownych ruchow i potrzebuje spokoju , emocjonalnego rowniez itd.. Nagle, nie wiadomo skąd , ktos pojawil sie w moim pokoju, Ja go widzialam , Daigva chyba tez, Natomiast on nas nie widzial , jakbysmy byly dla niego przeźroczyste, Nie widzialam jego twarzy, tylko to, ze mial krotko sciete cimne wlosy i dokladnie trzy dziury w plecach,NIe kojarzyłam ze to mogą być rany postrzałowe, tylko ze sa szerokosci długopisu, niezbyt glebokie, szybko zwężające się( nie byly przestrzelone tylko jakby wywiercone). Nie wiem dlaczego miał gołe plecy ,Ten ktoś zamierzal sie polozyc obok mnie na łozku, ale robil to w taki sposob jakby moje łożko bylo wolne.. ,Mnie to kompletnie nie odpowiadalo , ale absulutnie nie bylam w stanie zareagowac, Daiva to samo,tylko ona wiedzila ze jestesmy dla niego niewidoczne,wiec wiedzila, ze bez sensu jest robić cokowliek. Tylko wstała ze zbulserwowania, z wojownicza mina i chciala go zabic wzrokiem. Nie moglam juz tego dluzej zniesc, przemoglam sie jakoś i wstalam z lozka, ledwie idąc w kierunku łazienki. , ale w momencie poruszania sie prawie nic nie widzialam, tylko same jednokolorowe plamy. W lazience szukalam lustra. Zeby móc postrzegać oczyma cokolwiek, wymagalo ode mnie niesamowitej koncentracji. W lustrze moja twarz miala bardzo intesywny rozowo-pomaranczowy i jednolity kolor, gorna częsc opuchnieta. I nie to ze bylam przestraszona swoim wygladem tylko szcześliwa ze udalo mi sie dojsc do lustra i to ze potrafilam się skonentrowac, zeby widziec cokolwiek. Takie coś wlasnie mi sie dzisiaj snilo , Zaznaczam ze zadnych tego typu rzceczy, hyhy, ani ostatnio ani wczesniej sie nie naogladalam, rownież nie naczytałam, nie znam sie na zadnych chorobach, w ogole nie mam o tym pojecia

karoline17 : :
sty 21 2004 Cudownie wspaniale talerzem w..
Komentarze: 8

Jestem wkurzona i jak to cudownie rzucic czyms w podloge i od razu lepiej.. najlepiej w kuchni bo tam sa plytki ceramiczne i robi sie fajnny brzdęk-halas.Szkoda tluc talerzy.. pokrywką od to gara jeszcze nie to , garnkiem zbyt brutalne.Ale wieczkiem od metalowego pojemika na maslo. Tak zsunąc-zrzucic nim, niby celowo, niby odruchowo ze stołu. Cos niesamowitego: Jest lekkie, dzwięczne, podskakuje kilka razy na podlodze jak pileczka ping-pongova. Potem jeszcze raz nim rzucilam o podloge, zeby posluchac niesmowitego ukajającego dzwięcznego brzdęku i az mnie zatkalo ze moj stan poddenerwowania natychmiast minął, Nawet fajny humorek się pojawił po tym wszystkim . Szkoda, ze nie mam talerza od perkusji , bo na tą chwile by mnie sie przydał.Ale najlepszy byłby gong. Dzwiek gonga pamietam osobiscie. Gdy mialam 7 albo 8 lat u wujka było jakies spotkanie rodzinne. Znalazlam u niego w domu gong. Pragnelam go wybróbowac, jaki ma dzwięk. I w pomieszczeniu, gdzie cała rodzinka prawie w komplecie siedziala za stolem, uderzylam paleczką w gong tylko raz, ale najmocniej jak potrafilam.Wskutek tego chyba wszyscy siedzacy przy stole wykonali ten sam ruch. A ja wtedy,pamietam, tak jeszcze troche stojąc i będąc przez chwile w posiadaniu gonga, poczułam sie bardzo wazna,

karoline17 : :
sty 14 2004 bezbēdīgi meitenīgs prieki...
Komentarze: 15

Warto obserwowac otoczenie. Pamietam na przyklad w Wilnie, czesto w wieku moich 14 lat do kladki nad Neris przechodzilysmy latem z Rimą, Daletą czy z inna Daigvą przez skweer pomiedzy Akademia Muzyczna i Teatrem Operowo-baletowym (mialysmy wlasne interesy na Shnipiszkesh) i na lawkach w skwerze czesto siadywaly samotne starsze babcie i jadly kupione sobie lody w plastikowych kubelkach czy inne rózne, na przyklad kremy jogurtowe prosto ze sklepu . Dla mnie byl smieszny ich sposob jedzenia. NIedosc ze siedzialy na lawce tylko jednym kantem lewego tyłka, nie opierajac sie o lawke plecami, a jezeli w ogole to samym bokiem. (prawie kazda tak siedziala), nogi z trudem schowane pod ławka, W lewej rece mialy kubek ze slodkim jedzeniem , Druga ulozona lokciem do gory i lyzką, scisnieta cala dlonią operowala jak lopatą i nurkowala glowa do kubka, ładowala sobie do paszczy krem lub lody i najsmiszniejszy byl sposob polykania czy procesu przechodzenia bialej mazi przez glowę. Ustami, czy w ogole cała umieśnioną połówką głowy wykonywaly identyczne ruchy jak wielblądy w Zoo. Mowilam do Daigvy: patrz, jak one się onanizuja tymi lodami !!! (moze to i byla ich jedyna prrzyjemnosc dnia) W naszej klicie potem mowilysmy ze zamiast obok Neringi nie robimy skrótu przez skwer sw Jakuba tylko przez las babci onanizatorek (takie przechrzczenie nazwy geograficznej). nie wiem ile te babcie mogly miec lat, ale chyba mysle sporo, bo na Lietvie srednia zycia kobiet nalezy do jednej z najwiekszych w Europie, jakies 80 lat z hakiem , natomiast srednia zycia facetow na odwrot, chyba prawie najnizsza nie wiem czy dociagaja do 60....Zastanawiam sie czy starsi ludzie maja lepszy smak czy im sie pogarsza..Kiedys np w wieku 10 lat wszystko w ogole jadlam polykac bez gryzienia, calymi wielkimi kesami. Ale Przelamalam sie w koncu sprobowalam jeść tak samo jak one(sam sposob smmakowania, na lawce tak nie siadywalam i nie siadam, hhyhy). Nie spodziwalam sie wtedy ze wchlaniajac jedzenie powolnie ich sposobem mozna znalezc az tyle smaku w jednej lyzce jogurtu, kremu czy obojetnie czego. I jedna lyzka mazi zastepuje mi caly kubek. Trzymam sobie kubek w lodowce i moge go powolijesc dwa dni i mam wrazenie jakbym zjadla caly karton z hurtowni. Potem juz na Shnipiszkei nie chodzilymsy przez las babci onanizatorek bo tam postawili niebieski dzwig tylk obok Neringi albo w ogóle nie kladka tylo przez Zaliasis.

karoline17 : :
sty 12 2004 Jeżdżenie i wrażenia
Komentarze: 11

to bylo w ostatni czwartek wieczorem, prowadzilam auto wieczorem po ciemku , zdarzylo sie ze z dwoma pasazerami.. droga jakas malo glowna, z lekkimi zakretami, kompletnie nieodsniezona , z przymrooznym sniegiem, tylko wyjezdzone trzy multy. w dzień zwykle jeżdze wolno, bo za  duzo jednocześnie widac, i tu nie chodzi o dekoncentarcje tylko po prostu to nie jest wygodne z byt duzo informacji dociera , chyba ze zrobie zeza oczyma wpatrujac sie w zarysowanie w szybie  od jakiegos kamienia, ktore akurat jest przed moim nosem, wtedy nie widze to co po bokach i moge jechac. W nocy o wiele lepiej mi sie jezdzi bo tylko widze to co potrzebuje, tylko mnie rozprasza i denerwuje uliczne oswietlenie we wsiach, swiatla mijanych samochodw raczej nie.Zeby sprawienie prowadzic, potrzebuje czuc ze mam rozciagniete rece to samo z tulowiem, glowa luzno oparta o zaglowek, nastepnie musze zapomniec ze czuje swoje cialo zadne inne bodzce sa nie istiotne poza samochodem i to widac przede mna i nie opieram sie tak zeby czuc samochod plecami tylko szyja niesamowicie luzno opartą o zaglowek i do tego jeszcze 100% pewnosci czy wiary ze samochod jest sprawny. najwazniejsze zeby hamowanie, zakrety , przyspieszanie i  wszystkie poslizgi na sniegu wyczwac tylem szyji, jaies takie wrazenie jakbym szyja byla podlaczona do samochodu i wydaje mi sie ze nie jade tyko plyne, nawet wjazd w dziure na jezdni nie jest dla mnie stresujacy, chociaz pasazer moze msylec ze wlsnie przegryzl sobie jezyk. W nocy w ogole potarfie jezdzic szybko i wszytkie inne wyprzedzane samochody wydaja mi sie ze stoja w miejscu, Tak wyluzowana jadac 150 km/h mam wrazenie jakbym jechala tylko okolo 70-80 km/h w stanie napiecia. Tylko ze wedy lepiej nic do mnie nie mowic.. W czwartek w nocy cos mnie napadlo zeby troche wyprobowac swoje mozliwosci, bo jeszcze tego nie robilam na drodze z twardym sniegiem i trzema wyjeżdzony multami, na ktorej rozsadnie nie jezdzi sie szybciej niz 30 - 40 km/h to znaczy zaczelo sie ze  dosc dlugo taki jeep dresiarski czy nowobogacki ( nie wiem kto taki samochodami jezdzi, taka samo zrezsta nie wiadomo kto jezdzi takimi samochodami jak ja..  hyhy) no i jechal za mna z wlaczonymi wielkimi dlugimi swiatlmi i tym wszytskim zdenerwowal mnie i absolutnie nie chcialam zeby mnie wyprzedzal bo potem by mi sypal sniegiem, najpierw na zlosc mu wlaczylam przeciwmgielne tylne i mrugajace awaryjne, a potem jeszcze leciutko naciskalam hamulec tak zeby mrugaly tylko same swiatla stopu ale samochod nie hamowal. troche zostal w tyle ale znowu sie przyblizyl. I gdy jechalismy 70 km/h, jeszcze jechal za mna. Szybciej juz nie mial odwagi I jechlam po tej drodze nieodsniezonej jakies 100-130, na zkretach wolniej, podobno taka jazda wywyluje adrenaline ale nie mnie,  tylko spokuj i satysfakcje,  mgly nie bylo wtedy. dopiero bylo wrazenie ze wszytkie samochody stoja te jadace z naprzeciwka tez , zaczelo mi to troche przypominac slalaom. ale wszystko niesamwicie plynne w koncu przede mna w wyjezdzonej mulcie jechal slobo oswietlony motocykl. albo rower, To wymagalo szybszego wslizgniecia sie na sasiednia multe niz zwykle No i zaczelam sie wslizgiwac, samochod wpadl w wiekszy poslizg niz podczas wczesniejszego, nie nagłego wyprzedzania, ale ten poslizg wydawal sie niesamowicie plynny, i wyminelam go tak jak nalezy , ale najdziwniejsze jakbym ja tego nie dokonczyla tylko zrobil to ktos za mnie,( to znaczy ja jakbym tylko skrecila zaczel gwaltowniej skrecac na lewa strone jezdni) i przy tym zero stresu , nie wiem jakie byly reakcje wspolpasazerow ale wydaje mi sie ze siedzieli na tylkach tez jak nalezy, a moze nei ?  Nie wiem czy bym uslyszla ich krzyk czy starch ale bardzo obrze ze nie slyszalam , bo to by moglo mnie wytracic z rownowagi i samochod pewnei wpadl by gdzies w zaspę. i mniej wiecej podobna predkoscia jechalam dalej ,No wiem, ze dla moich znajomych jazda byla inna niz do jakiej sa przyzwyczajeni, i po wysiadcę czekalam na jakies krytyczne uwagi czy komentarze, ale nic , jakby prawie nic nie bylo , nabrali wody w usta. Ludzie zwykle barzdo rozmowni miedzy soba ale nic do siebie sie tym czasie nie odzywali, nie wiem jaki mieli wyraz oczu , ale w tym momencie mnie to, pamietam, malo interesowalo. 

karoline17 : :