Brakowało mi swieżego powietrza, takiego z poza miasta. juz dzis nie moglam wytrzymac, W tamtym tygodniu w ogole robilam jakies glupie rzeczy, W sobote, niedziele mozg juz prawie uduszony, Pojechalam na kilka godzin byle gdzie. Jakąś boczną drogą poza Wroclawiem , pierwszy wyrazny snieg, z naprzeciwka jechal maluch, niesamowicie szybko, jak na te warunki, . W chwili mijania slyszalam jakis stukot, w lewy tyl, jakby chlapniecie ciezkim mokrym snigiem ,. Patrze w lusterko: Albo samobojca albo stracil panowanie. Manerwry jak na filmie rysunkowym: Najpierw widze chyba tylko jego pomaranczowy bok. Ślizga sie bokiem do przodu, Pozbieral sie, ale nie swoim pasem jezdni jedzie czolowo w oddali jadący za mna samochod, No i wrocil na swoj pas.
Po jakims czasie zatrzymalam sie w nieznanym mi miejscu: Na polu maly lasek, obok wykopane bajoro, dobre i to. Chaotyczny spacer po niewysokim sniegu, Podejscie na niewysoki wal i patrze: zimowa oaza zieleni Byc moze wlasnie w to miejsce slonce wiecej grzało? odsloniete od poludnia? Ale wszytko naokolo zolte, suche , martwe w zimowym letargu , a tym dokładnie miejscu: mase kepow ladnej ziolonej grubej trawy, jak na zime dosc swierze male zielone pokrzywy, liście troche pogryzione przez robale, Jeden krzew nieduzej bardzo jasno-zielonej paproci,Samotny duży lisc na łodydze, chyba mlode drzewko,I wszytko skutecznie odsloniete od wiatru, i bez śniegu MIałam uczucie: To chyba moje wlasne miejsce.Tutaj powinien stać co nakniej namiot lub szalas? . Obok bajoro ale nie zwykle owalne, czy kwadadrowe, ale nisamowicie pokrecone, Woda w nim o wiele bardziej przeźroczysta niz oczekiwalam. Zanurzylam dlon i wyraznie cieplejsza od powietrza. Na dnie raczej niezbyt zimny piasek.