Daigva teraz siedzi i ogląda TV po polsku, o snie jej jeszcze nie mowilam, nie wiem czy sens mowic.
Audrona z Kaunas nauczyla sie polskiego od ogladania jakiegos tasiemca na TV_polonia albo na polsacie , nie pamietam tytulu, ale mowila ze to polski film. Egzaminowalam ja troche, hyhy, jak zna polski i zeby az tak dobrz sie nauczyla z samej telewizji? Prawda, znala wczesniej rowniez Rosyjski. Miala ambicje zeby nauczyc sie polskiego i codzinnie siedziec przed TV i ogladac jakis polski serial, ale czy dla serialu czy dla jezyka, nie wiem. Wtedy jeszcze raczej jej nie znalam ,Mowila ale zapomnialam co to za tutul,. Normalnie, wtedy na Litwie z polskich satelitarnych programow ogladalo sie tylko, hyhy, Reksia albo Bolka i Lolka. Ale Daigva, mowila, nie bedzie az tak ambitnie podchodzic do tego jak Audrona tylko ogladala taki sam film juz kiedys i ciekawa ile zrozumie.
Bylysmy 3 dni w Karpaczu. W sobote doszlysmy do nastepnego schroniska za Stawem to zaczy do Strzechy Akademoickiej . Chcialam isc na Sniezke bo jescze nigdy nie bylam na Sniezce, ale z Daigvą nie bylo sensu, nie miala dobrych butow i byla ciagle niewyspana. W niedziele szlysmy w kierunku sniezki szlakiem czerwonym ale okazal sie potem zamkniety. W poniedzialek nie wracalysmy do Wroclawia normalna droga. Zamierzalam przy okazji z Daigvą zahaczyc o Książ, bo jeszczse tam nie bylam. Ale nic z tego , godzine jezdzilam chyba w kolko po Walbrzychu, raz gdzies w gore ,potem w dol , zeby wyjechac w odpowiednim kierunku. ale ostatecznie wyszlo ze dojechalysmy do Dzierżoniowa, nawet nie wiem jakim cudem.Spytalabym sie o droge tylko ciągle wydawalo mi sie ze dobrze jade.. Zatrzymalysmy sie pod sklepem spozyczmym ,w którym nie bylo juz pieczywa. Pani chciala nam sprzedac ciastka. Przed sklepem stało chyba trzech pijaczkow z piwem,(taki typ zawsze chętny do pomocy). Dwoch weszlo za nami do sklepu.Jeden wyraźne podslychiwal o czym gadalam z Daigva. W momencie kiedy po polsku zamawialam w sklepie..Jeden wybąkal do Daigvy: panie to sa chyba żonami. .tego. no .. piłkaża? Wyszlysmy ze sklepu inny do nas : Panie niech sie nie boja , tutaj sie absolutnie nie kradnie samochodow. Taka wyszla wycieczka krajoznawcza, Tylko ze mnie ta jazda tym razem wypompowala z sil. wiec dalam Daigvie auto do prowadzenia, ale wolalam ją kierować potem boczna droga blizej Ślęzy, bo tam jest pusta droga. Po drodze szok..wizualano-atmosferyczny: najpierw oberwanie chmury jak latem, huraganowy wiatr,Drogą płynela prawie rzeka wody. Z samochodu absolutnie prawie nic ni ebylo widac.. Rozpogodzilo sie i kolejne dziwo: tęcza, nie znam sie na zjakwiskach ale w na początku lutego to chyba malo prawdopodobne. MIjamy w oddali Sleze, NIedosc ze ona wyglada jak wulkan, ale pierwszy raz widzialam takie zjawisko: w oklicy bylo jako tako jasno. Ale szczyt Slezy byl przykryty jedna wielka czarną chmura, ale tak gęsta i czarną jak wegiel..Chmura jakby sie tam tworzyla rosla w oczach i sunela w swoim kierunku..zjawisko jak czary-mary ale Sprawialo to niewatpliwie wrazenie dymiacego sie wulkanu.. Chyba to oberwanie teraz tam musialo sie przeniesc i mysle ze od szybko topicego sie sniegu wskutek duzej ilosci cioeplego deszczu utworzyla sie wlasnie taka bardzo czarna mgla, ale nie jestem pewna czy dlatego.