Komentarze: 8
Jestem wkurzona i jak to cudownie rzucic czyms w podloge i od razu lepiej.. najlepiej w kuchni bo tam sa plytki ceramiczne i robi sie fajnny brzdęk-halas.Szkoda tluc talerzy.. pokrywką od to gara jeszcze nie to , garnkiem zbyt brutalne.Ale wieczkiem od metalowego pojemika na maslo. Tak zsunąc-zrzucic nim, niby celowo, niby odruchowo ze stołu. Cos niesamowitego: Jest lekkie, dzwięczne, podskakuje kilka razy na podlodze jak pileczka ping-pongova. Potem jeszcze raz nim rzucilam o podloge, zeby posluchac niesmowitego ukajającego dzwięcznego brzdęku i az mnie zatkalo ze moj stan poddenerwowania natychmiast minął, Nawet fajny humorek się pojawił po tym wszystkim . Szkoda, ze nie mam talerza od perkusji , bo na tą chwile by mnie sie przydał.Ale najlepszy byłby gong. Dzwiek gonga pamietam osobiscie. Gdy mialam 7 albo 8 lat u wujka było jakies spotkanie rodzinne. Znalazlam u niego w domu gong. Pragnelam go wybróbowac, jaki ma dzwięk. I w pomieszczeniu, gdzie cała rodzinka prawie w komplecie siedziala za stolem, uderzylam paleczką w gong tylko raz, ale najmocniej jak potrafilam.Wskutek tego chyba wszyscy siedzacy przy stole wykonali ten sam ruch. A ja wtedy,pamietam, tak jeszcze troche stojąc i będąc przez chwile w posiadaniu gonga, poczułam sie bardzo wazna,